-Przykro mi to mówić,ale może Pani poronić -
-Żartuje Pan sobie czy co ?! - mocno zdenerwowany Harry gwałtownie wstał z krzesła i zaczął krzyczeć na doktora
-Harry uspokój się - szepnęłam łapiąc chłopaka za rękę, zdezorientowany Loczek usiadł na drewniane krzesło
-Jak to możliwe - mówił ze spokojem, lecz w jego oczach roiło się od dużych słonych łez
- Czy w ostatnim czasie upadła Pani?
-Tak, ale to by bardzo dawno
-Ale, to w tej chwili nie ma znaczenia, kiedy Pani upadła
-Trzy miesiące temu jak biegłam i poślizgnęłam się z Harrym na płytkach w Hotelu
-No to jasne, tak małe dziecko jest wrażliwe na upadki, przykro mi, ale będziemy musieli zrobić Pani operację
-Ale to dopiero 5 miesiąc
-Dziecko w każdej chwili może umrzeć dużo już przecierpiało, przykro mi
-I tak łatwo to Panu mówić, tylko cholerne przykro mi ? - krzyknął Harry i wybiegł z gabinetu Dr.Williams'a
-Przepraszam, pójdę do niego - powiedziałam wstając z krzesła
,otworzyłam kasztanowe drzwi , na jednym z krzeseł w poczekalni
dojrzałam lokowatego, podeszłam do niego i mocno do siebie przytuliłam
-Dlaczego akuratnie nam musiało to się przytrafić ? a miało być tak
pięknie, nawet urządziliśmy pokój w Neverlan'dzie- mówił chłopak
krztusząc się słonymi łzami
-Harry tak po prostu musiało być, tak chciał los, ale to też nasza wina, nie uważaliśmy na siebie i na dzidziusia, Neverland musimy oddać rodzinie Jackson. Poradzimy sobie obiecuję - ostatnie zdanie cicho szepnęłam chłopakowi do uszu, po moich policzkach spłynęły łzy, próbowałam być silna,ale nie mogłam, ciągle przypominałam sobie Harr'ego który tak cieszył się,że jestem w ciąży, rozpłakałam się na dobre, chłopak mocno przytulił mnie do siebie
-Tak mi przykro Harry, że ja nie jestem w stanie spełnić twoich marzeń - powiedziałam ocierając łzy
-Ty jesteś moim marzeniem kochanie - powiedział chłopak i delikatnie pocałował mnie w usta.
Siedziałam w salonie i patrzyłam się w okno po którym spływały krople deszczu podobne do moich łez, nagle do pokoju wbiegła Emily, wstałam z łóżka i otarłam łzy, dziewczyna popatrzyła się na mnie i mocno się do mnie przytuliła
-Przepraszam,że nie mogę ci pomóc kochanie - powiedziała, płacząc w moje ramie
-Nie masz za co przepraszać, lekarz dobrze powiedział,że to przez naszą nieuwagę dziecko umrze, jestem młoda i głupia nie powinnam się zgadzać na dziecko - szepnęłam i usiadłam na łóżko
-Kiedy będziesz miała operację ?
-Za 4 dni, tak strasznie się boję, nie tylko o siebie i dziecko, ale także w szczególności o Harr'ego, siedzi zamknięty w pokoju, w ogóle nie wychodzi, jest zamknięty w sobie, dzisiaj zjadł tylko małą kanapkę z szynką i tyle . Louis ciągle z nim rozmawia, ale on jego nie słucha nie odpowiada na jego pytania
-Będę przy tobie ,ok ? bez względu na to czy się zgodzisz czy nie .- powiedziała Em
-Dziękuję,że mam przy sobie kogoś tak ciepłego i kochanego - szepnęłam przez łzy i przytuliłam mocno przyjaciółkę,gdy do drzwi ktoś zapukał
-Ja otworzę - powiedziała dziewczyna i podbiegła do drzwi i je otworzyła , w progu zobaczyłam rodziców swoich i Louis'a, a obok nich jego .Wstałam z łóżka nie wiedząc co zrobić, w oczach mamy można było dostrzec słone łzy, kobieta podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła
-Tak,mi przykro kochanie - powiedziała a ja ją odepchnęłam
-Dopiero teraz sobie o mnie przypomnieliście, Louis jak mogłeś, pozwoliłam ci na to ? -
-Ja musiałem, przepraszam - powiedział chłopak i razem z Em skierowali się do kuchni
-Co chcecie, ciągle mówić mi jak mi współczujecie, jak jest wam przykro ? - powiedziałam i ujrzałam Harr'ego schodzącego na dół
-Kto to ? - powiedział chłopak
-To moi... nieważne już wychodzą, do widzenia- skierowałam się do małżeństwa, którzy otwierali drzwi i patrzyli się na mnie ze współczuciem
-Ja musiałem to powiedzieć rodzicom, nie mogłem wytrzymać, oni są twoimi rodzicami Jullie - powiedział Louis, który podszedł do mnie i mocno mnie przytulił, może miał rację, może źle ich potraktowałam.
5 komentarzy = następny rozdział